Smak samotności w górach
Sam nigdy sobie takiego pytania nie stawiałem, ale wielu ludzi w koło pyta mnie po co samemu chodzić w góry? Przecież to niebezpieczne, przecież nudno samemu no i strach tak bez nikogo. Otóż nie, samotność w górach jest wspaniała! Możliwość przemierzania szlaków samemu, we własnym tempie i z własną wrażliwością daje człowiekowi możliwość poznania prawdziwej natury tego miejsca. Ostatnie wędrówka w Karkonoszach utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Rozpoczęcie sezonu 2016
Pierwszego dnia nowego roku zjawiłem się w Karpaczu około godziny 13:00 i zaparkowałem auto w Karpacz, Wilcza Poręba. Stąd zielonym szlakiem chciałem dojść na Śnieżkę i tam po obserwatorium spędzić noc. Miejsce wybrane nie przypadkowo, a celem noclegu było sprawdzenie nowego śpiwora zimowego. Dojście z tego miejsca na najwyższy szczyt Karkonoszy zajmuje ok 3 godzin. Ale ja się nie spieszyłem, mając na nogach nowe buty i plecak z zestawem biwakowym i prowiantem na 2 noce w górach nie dreptałem za szybko. Po 15 minutach marszu, przy skrzyżowaniu szlaków, spotkałem rodzinkę. Pytają jak na Śnieżkę się idzie, trochę się zdziwiłem bo ubrani raczej miejsko, z dzieckiem ok 10-12 letnim w kozaczkach. Pokazuje im mapę i tłumacze jak mają iść, pytam czy mają latarki bo jak będą schodzić będzie ciemno, tak mamy w telefonie. Sugeruje że na górze są inne warunki niż tu, że wieje bardzo i temperatura ok -10, ale mówią ze ok i że dadzą radę.
Po około 2 godzinach dochodzę do czeskiego schroniska Jelenka na wysokości 1285 m n.p.m. Zostawiam plecak i wchodzę do środka, pełno ludzi ale właśnie zwalnia się stolik. Siadam i zamawiam piwko, wyciągam kabanosy i podjadam co nieco. Kiedy po ok 45 minutach mam się zbierać do wyjścia do schroniska wchodzi spotkana na dole rodzinka. Poliki czerwone, banany na gębie, rozglądają się w poszukiwaniu miejsca. Wołam ich do stolika i pytam jak się idzie? No spoko tylko wieje i zimno. Pytają ile jeszcze na tą Śnieżkę? Mówię ok godzinki muszą iść. Rozmawiamy jeszcze chwilkę i nasze drogi się rozchodzą.
Od schroniska w górę warunki znacznie się pogarszają, jest mglisto, wieje silny wiatr a szlaki śliskie i oblodzone. Spotykając kilku turystów po około godzince dochodzę na Śnieżkę. Wieje bardzo silny wiatr, jest mroźno i bardzo mgliście. Obiekt zamknięty, impreza wewnętrzna, na górze kręci się garstka turystów. Robię obchód i uznaje że w tych warunkach nie ma gdzie spędzić nocy. Postanawiam zejść do Domu Śląskiego i tam zaplanować dalsze działania. Zejście trochę trwa bo strasznie ślisko i trzeba uważać, zapada noc kiedy dochodzę do schroniska. W środku spokój, prawie nikogo. Zamawiam jedyny posiłek jaki się został po Sylwestrze czyli krokiety. Jem i studiuje mapę. 12 km dalej, na czarnej przełęczy jest wiatka turystyczna, tam zamierzam spędzić noc. Trasa w lecie na lekko to ok 4 godzin, w tych warunkach ok 5-6. więc ok północy powinienem dotrzeć do celu.
Granią do celu
Wychodzę z Ciepłego Schroniska i czerwonym szlakiem idę w kierunku Odrodzenia. Na szlaku mijam tylko 2 osoby. Ciemno już i turyści powracali do baz. Wiatr się uspokoił i mimo -10 stopni nie jest zimno, marsz doskonale rozgrzewa. Po ok 3 godzinach jestem w Schronisku Odrodzenie. Tu impreza po sylwestrowa, masa ludzi, fajny klimacik. Na stołach jedzenie alkohol. Zagaduje do mnie chłopak z jakiejś grupy, czy się na nockę wbijam bo na imprezkę do siebie zapraszają. Mówią że idą od schroniska do schroniska i śpą na glebie. Propozycja bardzo kusząca, jetem już zmęczony a jeszcze z 2-3 godzinki tuptania. Postanawiam przełamać granicę komfortu i wyjść na spotkanie przygodzie.
Ostatni etap nocnej wędrówki idzie zaskakująco dobrze, to bliskość miejsca na nocleg tak mnie chyba napędza. Mijam Kocioł Wielkiego Stawu, mijam Słonecznik i wiem że już blisko, coraz częściej wypatruje celu a czas się przez to wlecze. Nagle w świetle latarki na nieprzetartym szlaku pojawia się wiatka. Dotarłem, wielka radość i ulga. Jest lepiej niż się spodziewałem, wiatka nowa, w bardzo dobrym stanie. Na dole jedno pomieszczenie w którym są 3 ławki i niewielka drabinka prowadząca na poddasze. Na poddaszu można się kimnąć, mieszczą się tam 3 osoby (jak trzeba pewnie więcej).
Popijam ciepłą herbatkę z termosu i zastanawiam się gdzie powiesić hamak? Z jednej strony jest drabinka, to doskonałe miejsce, ale z drugiej tylko goła ściana z desek. Ale świecę po tej ścianie latarką, wypatruje dziurę po sęku. Przepycham tam sznurki od hamaka i zakładam expres po drugiej stronie. Zawieszenie doskonałe! Ogarniam swoje graty, już leże ciepłym śpiworze. Nocą ma być do -14, a wiatka nie ma drzwi, ma to jednak swój plus, co jakiś czas przez wejście widzę piękne gwieździste niebo. Zasypiam.
Piękny wschód słońca
Jak zwykle ze snu budzi mnie siła z którą nie można wygrać, musze się wysikać! Spałem doskonale, było mi ciepło, tylko buzia trochę czerwona. Nie wiem która godzina, jest już widno i zaraz wzejdzie słońce. Jedna z nielicznych chwil kiedy chmury odsłaniają widok na góry. Postanawiam wykorzystać chwilę i montuję kamerkę by robiła zdjęcia do filmu time lapse. Sam w tym czasie zjadam śniadanie i pakuje ekwipunek. W chwili kiedy wyruszam znika widok na góry a w koło pojawiają się chmury.
Przeglądam mapę i postanawiam zrobić wypad na Czeską stronę i powoli kierować się w kierunku Karpacza. Wędrówka jest nieco monotonna, słaba widoczność, śliskie i oblodzone miejsca. W drodze powrotnej zachodzę do Odrodzenia by w spokoju icieple napić się herbatki. Później zielonym szlakiem schodzę do Karpacza. Jest ok 20:00 kiedy dochodzę samochodu.
Oficjalne rozpoczęcie sezonu 2016!!!
Ja jestem kompletnie niedostosowana do takich wypraw. Dla mnie wyjście w góry na dłużej niż dwa popołudnia to impreza raczej skrajnie wycieńczająca psychicznie niż relaks na łonie natury.
Prawdopodobnie już nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie wybierają się samotnie góry, ale podziwiam i dopinguję.
Bo do tego się dojrzewa, wpierw po kilka godzin w lecie, poźniej może nocka w lesie. Poźniej to już tak oczywiste że szuka się czegoś „ciekawszego”. Na początek całodniowa wycieczka w zimowych warunkach. O fajnie jest. No to może by tak zimowy biwak z nocką na hamaku? O tak. I nagle zdajesz sobie sprawę że to jest przyjemne, że spanie na mrozie może być ciepłe. Że samotne noce na grani Karkonoszy to wielki przywilej do którego nie każdy sięga a przecież może.
Wojtek, zdecydowanie czas wziąć z Ciebie przykład bo schroniska się znudziły, a w namiocie śpi się mi ostatnio w górach dużo przyjemniej. Dzięki za pokazanie fajnego kierunku.
hej, pytania – jak sprawdził się w tych warunkach śpiwór? (jakie ma parametry)
i jaki obiektyw w aparacie ? 🙂
Śpiwór to Extreme ANAPURNA -28°C -firmy HUSKY (znajdziesz w necie bez trudu ok 500zł) Wcześniej sypiałem w niemieckim z demobilu. Ten jest o niebo cieplejszy. Postaram się go opisać w osobnym tekście. Ogólnie jest ok.
Tu są fotki z trzech urządzeń. Canon 5DII + sigma 35mm 1.4 Art, GoPro 4 i fotki z telefonu Samsung s5 neo.
Patent z tym ekspressem świetny. Na samotną nockę w górach chyba nigdy się nie wybiorę. Już mi wystarczy dzienny „samotny” Orłowicz. Ogólnie fajnie było przeżyć, ale raczej nie wpasuje się to na stałe w mój tryb chodzenia po górach. Zdjęcia – jak zawsze rewelka.
Super miejsce, muszę się tam wybrać na noc, bo widoki o wschodzie słońca są rewelacyjne z tego co widzę 🙂
Przy okazji też uwielbiam swoją Sigmę 35/1.4 ART! 😉 Pozdrawiam!
Nie mogę edytować swojego poprzedniego komentarza, a mam pytanie odnośnie śpiwora.
-28C to ekstremum w Twoim śpiworze, jaka była temperatura we wiacie w nocy?
Spałeś w pełnym ubraniu? Nie mam takiego ciepłego śpiwora, mój ma extremum na -14C i zastanawiam się czy zamarznę 😉
Temperatura w nocy, nad ranem nie przekraczała -14C, spałem w bieliźnie termicznej. Temperatura extremum się nie liczy, liczy się albo komfort wysoki albo niski. Ja mam komfort niski -18C a wysoki -12C. To się nawet zgadza do przy -14C w bieliźnie było ok.
Górna granica komfortu (T- max) – przeciętny mężczyzna nie poci się nadmiernie, a zbyt wysoka temperatura nie zakłóca jego snu;
Temperatura komfortowa (T-comfort) – przeciętna kobieta może spać nieprzerwanie;
Dolna granica komfortu (T-limit) – temperatura, w której przeciętny mężczyzna jest w stanie spać nieprzerwanie w pozycji lekko podkurczonej;
Temperatura ekstremalna (T-extreme) – temperatura, w której przeciętna kobieta (jw.) jest w stanie przetrwać noc, jednak w przypadku zaśnięcia na dłużej niż 6 godzin jest zagrożona wystąpieniem hipotermii.
Rozumiem co oznaczają te temperatury 🙂 Zastanawiałem się w czym spałeś i jaka była temperatura powietrza. Mój worek do spania przy -14C chyba tylko w pełnym ubraniu, a pewnie i tak pewnie byłaby to mało komfortowa noc.
Mmmmmmmm wschód słońca w górach, cudo!! Mógłbym tam zostać mnichem 😀
W górach człowiek staje się inny. Wycisza się , zaczyna rozumieć sam siebie. Taka samotna wędrówka to doskonała okazja do psychoanalizy. Ja również lubię sama chodzić po górach. Moje ulubione to Bieszczady.
trochę jednak podmarzłeś , bo wielki staw i słonecznik są przed schroniskiem Odrodzenie. Podziwiam wyprawę i odwagę za tak ekstremalny nocny , zwłaszcza zimowy wypad . Podpisuje się pod komentarzem Anety, bo tez lubię samotne wyprawy . A zdjęcia – tylko pozazdrościć. POZDRAWIAM !!!
Zimą w górach TAK, samotnie w górach TAK…nocleg w chatce, na odludziu w sferze marzeń (ciut odwagi brak), a może w sferze planów :).
Ciekawa relacja, świetne zdjęcia…gratuluję i pozdrawiam 🙂
Samotność w górach niejednokrotnie pomaga. Otwiera naszą percepcję i wyczula na niezwykłe piękno, jakiego jesteśmy świadkami podczas przemierzania szlaków.