Sokoliki w listopadzie

Od blisko miesiąca każdy wyjazd w skałki zdaje się być ostatnim w tym sezonie. Piękna pogoda i umiarkowane temperatury nie będą trwały wiecznie, więc ostatnimi czasy wspinamy się ile wlezie. W miniony weekend po raz kolejny miałem przyjemność wspinać się w Sokolikach, świętym miejscu dla wspinaczy.

Z Sewerynem umówiliśmy się na parkingu koło przełęczy Karpnickiej, za Janowicami Wielkimi, spotykamy się ok. 21:00 i ustalamy że noc spędzimy niedaleko szlaku, tak by rano jak najszybciej dotrzeć pod skałki. Przed północą hamaki wiszą już pod plandeką, płonie ognisko a na nim powoli pieką się kiełbaski, a my pod jarani jutrzejszy wspinem, wertujemy przewodniki po Sokolikach.

_MG_2535

 

Budzik budzi nas o 5:00, ale uznajemy że jeszcze godzinka snu nam się przyda. Rano szybko zwijamy obóz i ruszamy na parking, są tu ławeczki i stoły, idealne miejsce na śniadanko. W polowym domku przy parkingu ktoś śpi, wystają tyko nogi w śpiworze, w aucie na parkingu też ktoś spędził nockę. Po przeglądzie rejestracji, widać ze amatorzy wspinaczki przyjechali z całej Polski. Kiedy gorące napoje przepędziły z nas resztki nocnego chłodu ruszamy pod skały.

Seweryn na drodze Ryska Tygryska - Sokoliki

Seweryn na drodze Ryska Tygryska

Z każdym krokiem w górę wieje coraz mocniej, temperatura nie zachęcająca do wspinaczki a w duszy zaczyna narastać strach. Całą drogę w górę zastanawiam się jak szybko zmarzną mi paluchy. Na początek udajemy się pod Sukiennice, gdzie na start wybieramy drogę Ryska Tygryska V+ (6R+ST). Pierwszy startuje Seweryn, w tym czasie obok nas do ataku na inną rysę przygotowuje się para wspinaczy z Żywca,  Seweryn powoli ale pewnie pokonuje pierwsze trudności i dochodzi no małego trawersu, okazuje się on nieco problematyczny psychicznie, ale po chwili rozważań przechodzi ładnie całą drogę OS. Teraz moja kolej, przytargało mnie trochę pod tą skałą, i boje się że szybko stracę czucie w palcach. Wreszcie wbijam w ścianę, nie jest aż tak źle, ale nie ma łatwo, już po pierwszych 2 wpinkach paluchy obślizgują się z chwytu i już jest ciepło. Chodzenie po takich rysach wymaga odpowiedniej techniki której mi ewidentnie brak, walka ze ścianą jest długa i bolesna. Ale wreszcie po wielu próbach droga puszcza.

Przenosimy się pod skałę zwaną Chatka i tu Seweryn robi drogę Chatka Puchatka VI-, z duszą na ramieniu i ze strachem w gaciach dzielnie kończy to OS. Ja do walki wybieram drogę Rodeo V+na skale Stodoła, po walce i wysłuchaniu dobrych rad asekurującego droga puszcza. Na koniec Seweryn przystawia się jeszcze do Komina V, pięknej ponad 20m drogi, którą w większości pokonuje się na rozpór. Kończy w dobrym stylu OS.

To był świetny dzień, sporo walki i strachu przelało się przez nas, ale zdobyliśmy kolejne bezcenne doświadczenia.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *